Trochę legendy, według wierzeń Pajutów, przed Indianami na terenie Bryce Canyon zamieszkiwali „legendarni ludzie”, określani przez Indian jako to-when-an-ung-wa. Było ich wielu i przyjmowali rozmaite formy – ptaków, jaszczurek i innych zwierząt. Nie byli ludźmi, jednak posiadali specjalną moc, która pozwalała im wyglądać jak ludzie. Z niewiadomych powodów, być może dlatego, że walczyli między sobą lub że coś ukradli, legendarni ludzie byli źli. Z tego powodu bóg-kojot pozamieniał ich wszystkich w skały. Niektóre postacie stoją w rzędach, inne siedzą, jeszcze inne obejmują się nawzajem. Ich twarze pomalowane są na czerwono, skąd bierze się nazwa angka-ku-wass-a-wits, którą Pajutowie nazywają kanion, a która oznacza „twarze pomalowane na czerwono”. Tyle Indianie, historia zaś mówi, iż pierwsi Europejczycy w okolice obecnego parku przybyli w drugiej połowie XIX wieku. W 1874 roku, równo 100 lat przed moim przyjściem na świat:) grupa rodzin założyła miasteczko Clifton, do którego rok później przybył osadnik Ebenezer Bryce wraz z rodziną. Wkrótce jednak przeprowadził się w górę rzeki, gdzie wybudował kilkukilometrowy kanał oraz drogę, która umożliwiała mu lepszy dostęp do drewna w okolicznych lasach i kończyła się na krawędzi kanionu. Lokalna ludność zaczęła nazywać ją kanionem Bryce’a. Choć Ebenezer Bryce wraz z rodziną przeprowadził się do Arizony, ta jednak nazwa przylgnęła do kanionu na dobre. Zeszliśmy dziś na sam jego dół, schodziło się dość łatwo i przyjemnie, natomiast powrót to nie lada wysiłek. Uwaga to nie Turecka Kapadocja:)
Szybka konfrontacja zamiarów z mapą i w drogę. Trzeba znaleźć nocleg, może uda się w namiocie, a to nie jest łatwe. W zasadzie od początku jak pojawiliśmy się w USA nocujemy w popularnych tu przydrożnych motelach, nie są drogie, a ich standard potrafi często pozytywnie zaskoczyć. Mimo wielkiej chęci na rozbicie namiotu nie udała nam się dotąd ta czynność. Tego typu nocleg można sobie zapewnić jedynie na zarejestrowanych kempingach, a te są zarezerwowane przez podróżnych i turystów na 2 lata w przód, tak, tak 2 lata. No nic to, mamy nadzieję że się jeszcze na tej ziemi uda, bo w Ameryce Łacińskiej i południowej, na pewno.
27
wrz