No to co, stało się…przekroczylismy granice Ukrainy…

No to co, stało się…przekroczylismy granice Ukrainy…

Muszę przyznać ze spodziewałem się trudności, a tu mile zaskoczenie.
Na granicy wszyscy mili i przyjaźnie nastawieni. Odprawa błyskawiczna. Szybki przelot do Lwowa i lądujemy w internacie szkoły muzycznej. Martwi mnie fakt, ze gdzie się nie pojawimy to wzbudzamy dość spore poruszenie. Wszyscy są bardzo mili, pokoje czyste i skromne. Przebieramy się w cywilizowane ciuchy i gonimy na miacho – zwiedzać.

Zaistniałe małe kłopoty z otwarciem pokoju, więc Pan otwierał swoimi metodami.

Ogólnie mamy jazdę w kwestii jakiejś nazwy grupy, więc wszystko oscyluje wokół ~ Moto parówki ~ albo pochodnych 🙂

Jesteśmy już po kilku obiektach sakralnych. Jest megapanel ciekawie.
Cmentarz Lyczakowski i Orląt Lwowskich robi duże wrażenie, głównie powoduje zaciśnięcie się gardła. Jeżeli dowiadujesz się ze dzieci w wieku 9 lat walczyly o Polskę, to na prawdę kulawo…