Turcja – Bułgaria

Turcja – Bułgaria

Rano – bunt na pokładzie. Nigdzie dalej nie jedziemy zanim nie zamoczymy tyłków w morzu – prawdziwym. Postanowiono – zrobiono. Znaleźć czystą plażę blisko prortu – rzecz niemożliwa, trudno, sztuka kompromisów polegała tu na nie przejmowaniem się tłustymi plamami oleju na powierzchni. Kąpiel zaliczona, 1,5 godzinne opalanie też – dzida autostradą do Bułgarii.

Kraj ten nie odstaje za bardzo od Polski. Czuemy się niemal jak w domu. Lecimy jakieś 400 km i spimy na dziko, pod namiotami w górach. Ognisko, opowieści letniej treści – jest dobrze; nawet fochy dzisiejszego dnia chwilowo mijają.