Huancavelica – Cerro de Pasco – Tingo Maria

Huancavelica – Cerro de Pasco – Tingo Maria

Teraz trochę relacji z dnia poprzedniego. W piątek rano (12.01) wyruszyliśmy  z Huancavelica (3676 m n.p.m.) w stronę Cerro de Pasco (4380 m n.p.m.), mieliśmy do przejechania 400 km. Do miejscowości Huancayo trasa była przyjemna. Dobry asfalt, dużo zakrętów, można było się pobawić. Wysokość nie przeszkadzała, ale od momentu wjechania na płaskowyż wszystko się zmieniło. Zaczyna padać deszcz, zakładamy deszczaki, mój sprawdzony (Scotta) sprawuje się super. Tylko buty po dwóch godzinach są mokre w środku.

Przemek mówi: „przecież nie będzie padać przez 150 km” i zakłada samą górę deszczaka. To był błąd.

Deszcz to pikuś, zaczął padać grad, pojawiły się błyskawice, grzmoty, a przy jeziorze Lago de Junin (4083 m n.pm.) znowu śnieg i tak aż do Cerro de Pasco.
Miejscowość nieciekawa, szaro, buro, ciemno i na dodatek zimno i deszcz ze śniegiem. Cudem znajdujemy lokum, w recepcji prosimy o elektryczne grzejniki, w pokoju 12°C.
Musimy jakoś wysuszyć przez noc buty, rękawiczki itp.
I tak kończy się dzień, wieczorem postanawiamy, że jedziemy w stronę Amazonii. Rano ustawiamy na nawigacji miasto Tingo Maria (647 m n.p.m.)
Zjeżdżamy prawie 4000 m w dół, już na 2500 m n.p.m. pojawia się uśmiech na naszych twarzach, a 50 km przed Tingo Maria – pełna radość. Jest soczysta zieleń, kaktusy, palmy, a przede wszystkim cieplutko, 32°C.

Ludzie uśmiechnięci, znajdujemy fajny hotel z basenem na dachu, zostajemy do poniedziałku.

Pozdrowienia!