Kanion Colca, rajd Dakar, kierunek: Nazca

Kanion Colca, rajd Dakar, kierunek: Nazca

Ostatnie dwa dni wyglądały tak:

Z Arequipy uciekamy, miasto – brrr. Wybieramy starą drogę po górskich kamlotach, do Kanionu Colca. Jak Przemek zobaczył tą drogę to zwątpił. Mówię mu: „Dasz radę, bo jak nie, to jedziesz asfaltem”. Nie miał wyboru. I tak przez 100 km wjeżdżamy na płaskowyż 4000 m n.p.m.. Niestety pogoda zaczyna się psuć. Tu droga off kończy się i zaczyna nowiutki asfalt dla turystów autokarowych. Ale żeby nie było nudno, jedziemy coraz wyżej, na 4800 m n.p.m., w deszczu i śniegu. Temperatura spada do 2°C. Zawierucha nie pozwala do końca podziwiać uroków kanionu, choć udaje się zrobić kilka fotek. Już za kanionem kończy się asfalt i zaczyna prawdziwy off-road, 120 km. Spadamy z 4000 m na 400 m n.p.m. Znowu zmrok zapada dość szybko, bo o 18:00, i ostatnie 50 km jedziemy na światłach. Temperatura przyjemnie szybuje do góry. Docieramy do miasteczka Camana nad samym oceanem. Udaje się znaleźć nocleg, nie do końca fajny, stan łóżka i zapach nie daje długo spać. Rano o 7:30 bez śniadania uciekamy w stronę Dakaru na odcinek specjalny w San Juan de Marcona. Drogą (Południową Panamericaną) jedziemy wzdłuż wybrzeża. Po lewej ocean, a po prawej wielkie wydmy. W miejscowości Chala wpadamy na śniadanko. Miejsce urokliwe – plaża, port i fajna knajpka. Chwila relaksu i dalej na Dakar. Jadąc docieramy na ostatni odcinek i spotykamy Team quadowca Wiśniewski. Chwila rozmowy, kilka fotek i gonimy na metę. Trafiamy idealnie na samą czołówkę zawodników, po krótkim czasie do mety dojeżdża Kuba Przygoński swoim Mini. Nocleg spędzamy w namiocie przy padoku. Noc pełna gwaru naprawianych sprzętów, po włożeniu zatyczek do uszu udaje się zasnąć. Wczesnym rankiem o 6:00 wszyscy wyruszają na następny odcinek w Arequipie, a my w drugą stronę – do słynnego miasta Nazca.

Teraz siedzimy w knajpce i ładujemy kamerę itp. Nie korzystamy z lotów widokowych, bo byliśmy tutaj w 2014. Przez jazdę po kamienistych górskich drogach w nadajniku satelitarnym DeLorme rozwaliły się styki, muszę go doładowywać z powerbanka. I tyle na dziś, zaraz po naładowaniu sprzętów udajemy się w stronę miasta Ica.

Pozdrowienia dla wszystkich . 😀